Bluzeczka
Dziś udało mi się pozszywać wreszcie moją bluzeczkę. Zatem się chwalę:
Na tym zdjęciu nie widać, a jest ażurowa. Jak bardzo ażurowa - pokazuje drugie zdjęcie. Wyszło tak sobie, ale robiłam je sama i to prędko...więc nie jest idealnie. Co do miny - to cóż, zapomniałam się uśmiechnąć ;o)
Tak sobie myślę, że ponieważ ostatnie candy było u mnie pół roku temu, to chyba coś pomyślę i w najbliższych dniach Was zaproszę ;o)
zobaczywszy zdjęcie 1. miałam się dopominać o zdjęcie na ludziu :) szkoda,że zapomniałaś się uśmiechnąć - w każdym bądź razie bluzeczka bardzo ok:)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie dowód jak wielką różnicę robi prezentacja na ludziu. Dopiero na Tobie widać bluzeczkę w pełnej krasie. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna bluzeczka i modelka niczego sobie, tylko trochę uśmiechu więcej :)
OdpowiedzUsuńLudź przeprasza, że się nie uśmiechnął...następnym razem się poprawi ;o)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe komentarze.
Bluzeczka jak zwykle wymknęła się wszelkim opisom gazetowym i powstała najpierw w mojej głowie ;o)
Nawet bez uśmiechu bluzka wspaniale się prezentuje!
OdpowiedzUsuńNa piątkę z uśmiechem :)
Bluzeczka bardzo udana!
OdpowiedzUsuńbluzeczka świetna,z czego ją robiłaś>
OdpowiedzUsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa.
OdpowiedzUsuńWłóczka to Peonia, bardzo wydajna wystarczył jeden motek i odrobinka drugiego, myślę że dwa motki wystarczyłyby na sweterek z długimi rękawami.
Sliczna bluzeczka. A usmiech faktycznie by Ci sie przydal :-)Pozdrawiam. Ciapara
OdpowiedzUsuń