kwiaty na sukienkach...i rozmowy z dziećmi
Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim wpisem.
Po pszczołach w mieszkaniu została jeszcze tylko dziura w podłodze na poddaszu.
Prace idą powoli, ale przynajmniej na dole widać już koniec.
W ramach przerywnika w pracach remontowych dzisiaj chciałam się pochwalić dwiema nieco odmienionymi sukienkami.
Na początek kupiona za grosiki sukienka w pudrowym różu...czegoś jej brakowało, więc przyszyłam różyczki. Jest bardziej w moim stylu...
i sukienka, która wymagała zakrycia plam...teraz zamiast plam ma stokrotki...
na specjalne zamówienie zrobiłam też dwa proste kwiaty...
Na temat dzidziusia prowadzę ciekawe rozmowy z moimi synami.
Najpierw Staś zapytał mnie, czy ja jestem domkiem dla dzidziusia - a jestem.
"To jak wrócę z przedszkola pokażesz mi gdzie są drzwiczki?"
Później Wojtuś miał zamiar połaskotać dzidziusia i prosił, żeby otworzyć brzuch, bo on chce sprawdzić, czy dzidziuś się śmieje...
Trudno mu było zrozumieć, że nie da się zobaczyć czy maluszek się śmieje.
Przed nami USG, więc pewnie będą mogli zobaczyć co się dzieje w brzuchu mamusi.
**********************************
Dla wytrwałych na deser mały prezent - czyli zdjęcie dzisiaj skończonego (choć jeszcze z nitką) dywanika do łazienki. Dobrze, że nitka została, dywanik jest troszkę za mały i trzeba dorobić kilka rządków. Póki co prezentuje się tak:
13 komentarze: