Maharaja Silk Lace w kolorze petrol...i próba chusty...

10/28/2014 eumycha 12 Komentarzy

Podczas jednej z wakacyjnych wycieczek kupiłam sobie w pasmanterii Biferno motek Maharaja Silk Lace w kolorze petrol.

Pierwsza próba wykonania chusty z tej włóczki wyglądała zachęcająco, aż do momentu w którym zdarzyło mi się zahaczyć robótką o zamek w torebce i wyciągnąć oczko...zrobiła się straszna dziura, której nie dało się zlikwidować.
Chusta poszła do prucia, a włóczka chwilowo w odstawkę.
Ponieważ włóczka jest lekka, cienka, a przy tym dość mocno skręcona i błyszcząca- pomyślałam, że nadałaby się na szydełkową chustę.
O ile wzorów na ażurowe chusty dziergane na drutach wzorów widziałam sporo, to jakoś nie mogę znaleźć odpowiedniego szydełkowego.
Zainspirowana kilkoma modelami chust robionych na drutach spróbowałam wymyślić coś szydełkowego....
i tak od kilku godzin powstaje wzorek.
Obawiam się, że jeden motek (100g 730m) to troszkę za mało na szydełkową chustę. 
Staram się kontrolować zużycie włóczki przy użyciu wagi.
Póki co mam około 30cm chusty i zużyłam około 18g włóczki...
 

 

Wystarczy włóczki? Czasu? Zapału?



12 komentarze:

A z pozostałych motków...

10/27/2014 eumycha 16 Komentarzy


U mnie monotonnie jeśli chodzi o materiał. 
Za to udało mi się wykorzystać włóczkę do ostatnich 30cm.
Do kamizelki dorobiłam golfik, a z pozostałych dwóch motków zrobiłam komin.
Teraz chętnie zajęłabym ręce jakąś robótką, ale wszelkie kombinacje z wzorami kończą się pruciem...
Chyba dłuży mi się oczekiwanie na Maluszka.
Do tego doszedł remont balkonu...bo podobno gdzieś przecieka i zalewa sąsiadowi salon. Więc mam demolkę na balkonie i przez 8 godzin dziennie dwóch panów spaceruje z papierosem w górę i w dół po rusztowaniu, coś montują, coś zrzucają, coś uszczelniają. Na poddaszu prace też trwają, więc jak nie wiercą na balkonie, to wiercą nad głową.
Pocieszające jest to, że może skończą zanim przyjadę z Maluszkiem ze szpitala.
 Zmęczona jestem tym remontem, oj zmęczona...
 ............................................

Kamizelka z golfikiem

 

 i komin, tu zbliżenie na wzorek...


 i gotowy komin na manekinie...




Koloru oczywiście uchwycić się nie da, jest to bardziej malachitowy niż turkusowy odcień...a może szmaragd...w każdym razie coś w tym rodzaju. Bardzo intensywny kolor.
Komin póki co nie ma przeznaczenia...pewnie poleży w szafie...chyba, że ktoś chciałby go przygarnąć.

...............................


Tyle na dzisiaj, spróbuję jeszcze zacząć jakąś robótkę...albo może dokończę coś, co od dawna czeka na wykończenie....

........................

Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. 
Obiecuję, że to ostatni póki co wpis z tą włóczką, tym kolorem itd. Pora na jakieś inne barwy.

16 komentarze:

Prawie skończyłam

10/21/2014 eumycha 11 Komentarzy

Kamizelka prawie gotowa. Powinna mieć jeszcze kołnierz, ale postanowiłam zrobić do niej coś w rodzaju przypinanego golfu, żeby można było nosić ją nie tylko w chłodne dni. Czasem można będzie golf odpiąć i ubrać bluzkę z kołnierzykiem.
Póki co kamizelka w wersji podstawowej. 
Wykorzystałam 3 motki tureckiej włóczki  Vizell Panama (51%poliamid, 49% wełna, 200m/100g).
Zostały mi jeszcze dwa całe motki.
Wzór inspirowany specjalnym wydaniem Sandry "Swetry na zimę" 3/2013.
Zmodyfikowałam wzór, ponieważ wolałam gładkie rękawki i zrezygnowałam z kołnierza.

Starałam się, żeby zdjęcia oddały kolor kamizelki, ale nie jest to takie proste. Kolor jest nieco cieplejszy i bardziej nasycony.
Kamizelka będzie idealna na chłodne dni po urodzeniu Maluszka, póki co byłoby ciężko się w nią zmieścić.



Udało mi się jeszcze posadzić moje tulipanki, hiacynty, szafirki i ozdobny czosnek. Miałam to zrobić nieco wcześniej, ale najpierw nie czułam się na siłach, a później wylądowałam w szpitalu.
Cieszę się, że jednak zdążyłam to zrobić przed porodem. 
Mam nadzieję, ze ukorzenią się przed zimą. Teraz myślę jak zabezpieczę je przed mrozami. Na szczęście po przeprowadzce zostało nam sporo różnych materiałów, które mogą posłużyć do zabezpieczenia roślinek przed zimnem.

Torba prawie w 100% spakowana, udało się też odwiedzić fryzjera, teraz jeszcze przydałoby się jeszcze pokończyć kilka zaczętych robótek i niech się Mały rodzi. 

No dobra, pasowałoby jeszcze, żeby okna na poddaszu były skończone. Póki co po wycięciu dziur w dachu i wstawieniu okien mamy jeszcze sporo wełny na podłodze i teraz trzeba okna obudować od wewnątrz. To też musi być zrobione zanim Mały przyjedzie ze mną do domu. 

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i komentarze.


11 komentarze:

Kamizelka się robi...czas ucieka...

10/17/2014 eumycha 14 Komentarzy

Czy zdążę skończyć  przed rozwiązaniem, nie wiem. Teraz wszystko może się zdarzyć. W ubiegłą niedzielę pędziliśmy do szpitala, bo małemu na świat się spieszyło. Szczęśliwie udało się go zatrzymać, mimo że
w izbie przyjęć czekaliśmy pięć godzin, aż zejdzie do nas lekarz. 
Spędziliśmy kilka dni na obserwacji i z dobrymi wynikami odesłali nas do domu informując, że mały urósł na tyle, że może już bezpiecznie na świat przychodzić. 
Więc wszystko się może zdarzyć...tylko czy tym razem wytrzymamy pięć godzin czekania na przyjęcie na oddział?
Leżąc w  szpitalu czasu nie marnowałam i dziergałam kamizelkę. 
Dzisiaj pokażę jej kawałek. 
Brakuje jeszcze kawałka przodu, krótkich rękawków i kołnierza...w sumie nie dużo...może zdążę...
 


Klockowe koronki poczekają troszkę na dokończenie...troszkę cierpliwości i będę mogła pokazać nową koronkową biżuterię...
Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze.

14 komentarze:

Nowa klockowa serwetka...

10/09/2014 eumycha 9 Komentarzy

Czas leci. Coraz ciężej się ruszać. Trzeba więcej odpoczywać. Przed nami jeszcze miesiąc zanim będę mogła przytulić Maluszka.
Za to robótki idą jakoś lepiej.
Udało mi się skończyć kolejną klockową serwetkę. Nici miałam troszkę za grube.
Chętnie kupiłabym gdzieś cienkie nici lniane - może ktoś z Was ma pomysł, gdzie można takie kupić?
Może jakieś stare zapasy ktoś ma i nie wie co z nimi zrobić? Chętnie odkupię.

Serwetka mniejsza od poprzedniej i widać na niej trochę niedociągnięć  nie do końca z winy grubych nici. Następnym razem muszę mocniej naciągać nitki przy robieniu łańcuszków.
Teraz na wałku niespodzianka...będzie coś z biżuterii...


Jeszcze się pochwalę, że ostatnio udało mi się upolować warsztacik do robienia koronek.
Taki bardzo stary z rozpoczętą i niedokończoną robótką. Robotka misterna i bardzo stara, o czym świadczą zardzewiałe szpilki, które ciężko było wyjąć z wałeczka. Do tego dość duży zestaw klocków z nawiniętymi cieniutkimi nićmi bawełnianymi. Jednym słowem skarb. Przedmiot z historią...
Mam w planach wykonać na nim koroneczkę, którą ozdobię mieszkanie.


Klocki ostatnio mocno mnie wciągnęły, ale nie zawsze są warunki do przeplatania nitek. 
Czasem trzeba wyjść z robótką z domu, wtedy mogę coś dziergać, na przykład taki sweterek dla Maluszka. Skoro wiemy, że będzie to trzeci synek, zrobiłam dla niego taki męski sweterek. 
Hm...może zrobię mu szydełkowe trampki do kompletu?


Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze.

Pozdrawiam



9 komentarze:

OBSERWUJĄ