Ważne, żeby plusy nie przysłoniły nam minusów!
Przeziębienie ma jednak swoje plusy.
Dziś pierwszy raz od narodzin Wojtka spędziłam dzień zupełnie sama.
Staś już wczoraj pojechał do Babci - tradycją jest jego sobotnie nocowanie u mojej Mamy.
Zwykle spotykamy się ze Stasiem na Mszy Świętej, a później idziemy wszyscy do Mamy na obiad.
Póżniej zwykle idziemy jeszcze odwiedzić moją Babcię, zresztą kiedyś Wam pisałam, że u Babci spotyka się niemal cała rodzina i to prawie co tydzień. Zwykle wracamy do domu wieczorem i dzieciaki padają szybko i śpią.
Dziś Wojtuś z Tatusiem pojechali na obiad do Mamy i spędzili całe popołudnie, wrócili wieczorem.
A ja cały dzień siedziałam w domu. Cisza, spokój...ciepła herbatka, szydełko...i ja...
Na obiad zrobiłam sobie cukinię faszerowaną cebulkowym serkiem i szynką, a do tego sos pomidorowy -mniaaam!
I wiecie co? Mój Mąż po powrocie do domu powiedział mi, że w zasadzie powinnam częściej zostawać w niedzielę sama w domu i odpoczywać...może raz na miesiąc, albo raz na dwa miesiące?
Zobaczymy, jak to będzie...ważne, że dziś odpoczęłam!
Zrobiłam kawałek szydełkowej robótki, której Wam jeszcze nie pokażę.
Ale mam nadzieję, że niebawem będzie gotowa.
Za to dziś pokażę Wam moją pierwszą prób z filcowym otulaczem na szyję.
Profilaktycznie przeciwko kolejnym przeziębieniom zrobiłam sobie taki oto kołnież.
Choć prawdę mówiąc, nie wiem czy będę go nosić...no bo w sumie to dość strojny kołnież, przecież nie ubiorę go do biegania z dzieciakami po śniegu?
No chyba, że ktoś chętny na kołnież się znajdzie.
Do kołnierza przypięta broszka kwiat - miała być magnolia...ale jakoś nie wyszło...
Kołnierz filcowany na mokro z hiszpańskiej wełny czesankowej - dość przyjemny w dotyku, nie powinien "gryźć". Zastanawiam się tylko, czy zrobić na sucho jakieś delikatne kolorki...bo tak wygląda nieco jak futrzany ;o)
I jeszcze naszyjnik z różami w wersji minimalistycznej dla mojej Mamy...taki chciała
Tyle opowieści na dzisiaj. Teraz muszę zażyć lekarstwa - to właśnie ten minus przeziębienia...
Zdrówka Wam dużo życzę i nie dajcie się zimie.
Podobno ma mocno sypać!
wszystko piękne ... azdroszcze dnia w samotnosci u mnie to raczej nie realne pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńDziękuję! O chwili samotności marzyłam już od bardzo dawna.
UsuńKiedyś to mój Tata zabierał Stasia na wycieczki, a ja wtedy odpoczywałam. Odkąd mam dwóch synów...o odpoczynku w samotności mogłam jedynie pomarzyć...aż do wczoraj.
Zdrowia Gosiu! Super, że odpoczęłaś.
OdpowiedzUsuńCiekawie Ci ten kołnierz wyszedł, w takiej wersji z samym kwiatem mi się podoba. Choć pewnie w głowie masz już pomysł na kolory i jak to mogłoby wyglądać po odswieżeniu.
W sumie masz rację. Jak go czymś ozdobię, to będę musiała zapinać na guzik, albo agrafkę...tak jest dobrze, bo można zmieniać kolor kwiatu. Wełnę wybrałam taką, której nie byłoby mi szkoda, gdyby kołnierz nie wyszedł. Na czymś trzeba się uczyć ;o)
UsuńJestem za odpoczynkiem TWOIM 2 razy w miesiącu co najmniej!Jeżeli przy kołnierzu zostawisz tę jasną broszkę to jest ok, ale bez niej można by było go czymś rozjaśnić, ale niekoniecznie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo to przegłosowane! Mój Mąż i Mama ustalili, że powinnam częściej odpoczywać ;o)
UsuńTeż lubię czasem posiedzieć sama w domu :)
OdpowiedzUsuńKołnierz rewelacja! Taki elegancki ! :) no idealny! :)
Gocha dawaj przepis na cukinię z serkiem! I to już! Ślinotoku dostałam...
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda ten otulacz i kwiatuszek :)) naszyjnik bardzo mi się podoba :)) pozdrawiam cieplutko zdrówka Ci życzę :) pozdrawiam cieplutko Viola
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę! A nowe prace zachwycające!!!
OdpowiedzUsuń