Niedługo nałożą podatki na tych, co klikają "Lubię to!" na FB!
OBSERWUJĄ
EUMYCHA
Odwiedziny
Szukaj w tym blogu
Archiwum Bloga
-
►
2017
(13)
- ► października (1)
-
►
2015
(39)
- ► października (3)
-
►
2014
(35)
- ► października (5)
-
►
2013
(48)
- ► października (4)
-
►
2011
(71)
- ► października (4)
-
►
2010
(110)
- ► października (11)
ETYKIETY
biżuteria
bluzki
bolerka
broszki
candy
chusty
decoupage
dekoracje dla domu
dodatki
druty
dywanik
filc
filcowanie
gry i zabawy
kartki
kolczyki
komin
kontrola jakości
koronka klockowa
koszulki
książeczki
książki
kuchnia
kwiaty
malowanie
moje przeróbki
naszyjniki
naszyjniki z kwiatów
odzież
ostrzeżenia
pierniczki
pierniczki szycie
plener artystyczny
podkładki pod kubeczki
poduszki
prezenty
protest
przeróbki odzieży
serwetki
sprzedam/wymienię
sukienka
sweterki
szale
szycie
szydełko
takie tam
torebki
wieszaki
wymianki
wystawa
zabawki
zakładka do książki
zaproszenia
Małgorzata Płoszaj. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Z jednej strony może wydawać się to dziwne, z drugiej często odwiedzam blogi urodowe. Zdarzają się miejsca, gdzie prawie każdy post jest reklamą, a blogerki dostają nie tylko produkty do przetestowania (jak to wyglądało kiedyś), ale pieniądze. Czasami są to już duże pieniądze - nie znam się (jeszcze) na rozliczeniach, ale czy w takim przypadku zarabianie na reklamie w telewizji czy na blogu czymś się różni?
OdpowiedzUsuńOk. Ja nie odwiedzam takich blogów. Odwiedzam te hobbystyczne. Tutaj raczej wątpię, żeby ktoś zarabiał duże pieniądze. Natomiast często pisze skąd wziął wzór, albo gdzie kupił materiał - przecież reklamuje czasopisma, książki, albo sklepy. I co? Dla fiskusa, to będzie różnica? Nie sądzę, bo urzędnicy nie myślą, tylko robią to, co mają w przepisach. A to, że u nas prawo jest chore wiedzą wszyscy.
OdpowiedzUsuńsą dziewczyny które na blogach zarabiają naprawdę duże pieniądze i myślę że o takich fiskusowi chodzi...przynajmniej mam nadzieję...:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję. Tyle, że u nas zwykle jest tak, że ustala się prawo, ale Ci co zarabiają są na tyle sprytni, że sobie poradzą, a obrywa ten co nie powinien...
OdpowiedzUsuńGdyby moje hobby przynosiło dochody chętnie przekształciłabym je we własną firmę isposób zarabiania na życie, a nie wracała do nudnej pracy w sanepidzie!
Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale własnie chodzi o te osoby co zarabiają na recenzji/pokazywaniu kosmetyków. I myślę, że to dotyczy blogów jak i vlogów (na youtube). Oni to też robią hobbystycznie (make up, sylizacja to ich pasja, a przy okazji sposób na "dorobienie").
OdpowiedzUsuńGosiu, polecając coś sama z siebie(!) (ksiażki, czasopisma, inny blog, cokolwiek) nie dostajesz korzyści. Nie dostajesz pieniędzy - nie płacisz podatku. :)