Na co kobiecie pomadka do ust?
Czasem człowiek wychodzi z siebie. Zdarzyło mi się to dzisiaj. Pojechałam do rodziców, zaparkowałam przed blokiem na wolnym miejscu parkingowym. Kiedy popołudniu wybieraliśmy się odwiedzić jeszcze babcię, okazało się, że moje malutkie autko zostało tak przystawione, że aby wycofać z tego miejsca muszę nieźle się nakręcić i bez wjeżdżania na trawnik się nie uda. Nie trudno sobie wyobrazić ile nerwów mnie to kosztowało, przecież jestem kierowcą z krótkim stażem. Miałam co prawda silne wsparcie u mojego synka, który wołam "Mamusia umie, mamusia umie!", no i pomoc mamy, która stojąc za samochodem pokazywała mi ile jeszcze mogę cofnąć. Po skończonym wycofywaniu wysiadłam, wyjęłam z torebki swoją szminkę i na bielutkiej masce tego samochodu, który mnie przyblokował napisałam kilka słów, w których radziłam kierowcy, żeby nauczył się parkować ;o)
Krzywdy mu nie zrobiłam, bo przecież pomadka nie uszkodzi lakieru...ale trochę się biedaczek zmęczy przy myciu swojego autka. Trudno, może następnym razem zastanowi się, czy swoim parkowaniem nie szkodzi innym.
Wiem, że może nie ma się czym chwalić. Powinnam bardziej nad sobą panować, ale z drugiej strony tyle razy się zdenerwowałam z powodu głupoty niektórych parkujących. Najbardziej denerwujące było, jak idąc na spacer ze Stasiem we wózeczku musiałam schodzić z chodnika na ulicę, bo jakiś kierowca był uprzejmy zaparkować tak, że zajął cały chodnik. Zdarzali się i tacy, którzy parkowali częściowo na przejściu dla pieszych...cóż ludzka fantazja widać nie zna granic.
No! Marudzenie już było. Teraz trochę przyjemności...
Przedstawiam kilka z moich nowych broszek...i zapowiadam ciąg dalszy...
I jeszcze dobra wiadomość: skończyłam sweterek siostry. Jeszcze tyko chowanie nitek (mama obiecała się tym zająć) i wreszcie będę mogła Wam go pokazać...
do sweterka planuję małą niespodziankę na urodziny siostry, ale będę mogła Wam ją pokazać dopiero koło połowy kwietnia.
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa!
Jesteś rewelacyjna nie tylko w swoich pracach, ale także w sposobie wyrażaniu uczuć.Wrzucam do torebki starą (przeterminowaną szminkę - tak na wszelki wypadek.Nowej szkoda:)
OdpowiedzUsuńGocha- należało mu/jej się i tyle.Jednak można nie używając przemocy dać do zrozumienia,że należy używac mózgu, a nie tylko kończyn. Brawo! I spróbuj mniej się denerwować. Może odeśpij?
OdpowiedzUsuńbrochy urocze. A wyczyn - no cóż. Rzekłabym iż nawet bardzo pomysłowy. Sama bym na to nie wpadła. Tylko szkoda że przez jakiegoś bezmózga się zdenerwowałaś, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajne te broszki, wiosenne :)
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi się, jak wczesną młodością jeździłam na zakupy polonezem rodziców. Miałam wtedy wrażenie, że ulubionym zajęciem kierowców - mężczyzn w średnim wieku było blokowanie mojego auta na parkingu. Nawet z niego nie wysiadali, tylko obserwowali z satysfakcją, jak 44-kilogramowa chudzina nie jest w stanie przekręcić w miejscu kół tego ogromnego poloneza bez wspomagania. Oczywiście wszelkie prośby o przesunięcie auta kończyły się uśmieszkiem i pytaniem: a kto ci dał prawo jazdy jak nie umiesz jeździć?
Teraz juz inaczej reaguję na takie zachowania, nie ważę juz też 44 kg i nie jeżdżę polonezem :) Ale szminkę włożę do torby tak czy siak :)
Ja tam popieram Twój pomysł co do wykorzystania pomadki na masce samochodu "miłego" kierowcy, zresztą może go nawet pożyczę, bo okazji jest wiele..:D Brochy piękne!! Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł zeby dac temu kierowcy do myslenia!:) Ja nie prowadzę,więc moje irytacje sa z poziomu pieszego ale wiele razy wkurza mnie gdy własnie chodnik zamienia sie w parking i juz nie da sie przejść, albo ta większośc kierowców która niestety mysli, że jak pieszy stoi przy pasach to "se poczeka" i nie przepuszcza. Eh..:) Ale co do Twoich wytworków to broszki są super, ta pierwsza jest dziergana na drutach? Podziwiam i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUważam, że jesteś bardo spokojna! Ja jak ktoś sobie zaparkował na chodniku i nie mogłam przejść, to dzwoniłam na policję i czekałam aż przyjadą :) Mój wózek nie był na tyle zwrotny, żeby manewrować po burtnikach i trawnikach z drzewami, miałam wózek - tramwaj - dla bliźniaków... A raz jak kobieta wjechała na pasy i tam się zatrzymała, czekając na wolny przejazd, ja sobie weszłam na pasy od drugiej strony i stanęłam blokując tym samym całą ulicę - a już znajomy policjant uśmiał się jak nie wiem i spytał czy nie myślałam, żeby zostać policjantką... Tak w wieku 3 lat, a potem chciałam być strażakiem :)
OdpowiedzUsuńPiękne broszki!
Bardzo dobrze zrobiłaś :) Na allegro są takie naklejki karny ..... za parkowanie :) niech się cieszy, że takiej nalepki nie dostal Ktoś :)
OdpowiedzUsuńNieraz sama bym z chęcią taką naklejkę nakleiła jak muszę wózkiem wyjeżdzać na ruchliwą ulicę, bo delikwent sobie z chodnika parking zrobił.
Śliczne broszki :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Beti
Piekne brochy! Ale mu dalas nauczke z ta szminka.
OdpowiedzUsuńŚwietne broszki:-) Pomysł z wykorzystaniem szminki jest genialny! Chyba też go kiedyś wykorzystam...;-)
OdpowiedzUsuńWiem, że wiele nerwów kosztowała Cię "przygoda" z kierowcą, ale ja uśmiałam się z tej nauczki:)
OdpowiedzUsuńBroszki są śliczne!
Dzięki za komentarze.
OdpowiedzUsuńA pierwsza broszka jest dziergana na drutach. Wzór miałam z któregoś numeru Sandry...nie pamiętam którego ;o)
jesteś niesamowita!!!!!!!! parę razy miałam też problemy z takimi "zastawiaczami" ale na to by liścik im zostawić nigdy nie wpadłam:D brawo!
OdpowiedzUsuńBroszki cudne! jak wszystkie Twoje prace:)
Nie pochwalam, bardzo niepoważne zachowanie Eumycho. Bez klasy. Zasada "oko za oko" jest bardzo słaba.
OdpowiedzUsuńczarownica