...
Dziś nieco więcej optymizmu. Trochę ponarzekałam ostatnio, ale kilka rzeczy się zmieniło...przy maluchach wszystko szybko się zmienia.
Wojtek kilka dni temu zaczął samodzielnie siedzieć! To oznacza, że mogę go na chwilę posadzić, żeby się sam bawił, oczywiście w zabawach "na siedząco" chętnie towarzyszy mu Staś, podaje mu zabawki- co powoduje, że mam ich chwilami "z głowy". ;o)
Poza tym Wojtek ma już dwa zęby, więc przez kilka dni będzie spokojny...do czasu wyrzynania się kolejnych.
Mamy jeszcze kolejne sukcesy: zaczął pić z butelki, o czym nie było do tej pory mowy. Nawet jak odciągnęłam pokarm, to się go nie chwycił z butelki, podobnie jak smoczków nie toleruje. Ostatnio jednak wypił mleko z butelki (postanowiłam pomęczyć się trochę z odciąganiem pokarmu, żeby go przyzwyczaić do butelki lub kubka). Możę będę mogła wyjść z domu wieczorem na dłużej ;o)
A mam plan! Po pierwsze chętnie wybrałabym się na spotkania dla rodziców w poradni psychologiczno-pedagogicznej. W ubiegłym roku chodziłam tam do "Szkoły dla rodziców", to były warsztaty prowadzone w oparciu o książkę "Jak mówić, żeby dzieci na słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły". Warsztaty świetne, chętnie zapiszę się na drugą część pt.: "Rodzeństwo bez rywalizacji". Może jeszcze nie mam problemów wychowawczych, ale ich nie uniknę. Poza tym można tam poznać też fajnych ludzi. Grupa ze szkoły dla rodziców była rewelacyjna.
Jeśli ktoś tu zagląda to pozdrawiam!
Poza spotkaniami dla rodziców chętnie zapiszę się na aerobik, ale to na wiosnę...jak już Wojtek się ode mnie odessie.
Postanowiłam napisać do kilku dzieciatych i nie pracujących obecnie zawodowo koleżanek i umówić się na spotkanie z dziećmi ;o)
Wiosną i latem jest łatwiej, bo się można spotkać na placu zabaw bez umawiania...zimą, kiedy więcej bawimy się koło domu (miejsca sporo), nie widujemy prawie nikogo.
Wracając do Wojtka i jego spania to też coś drgnęło...co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale zawsze coś.
A mam plan! Po pierwsze chętnie wybrałabym się na spotkania dla rodziców w poradni psychologiczno-pedagogicznej. W ubiegłym roku chodziłam tam do "Szkoły dla rodziców", to były warsztaty prowadzone w oparciu o książkę "Jak mówić, żeby dzieci na słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły". Warsztaty świetne, chętnie zapiszę się na drugą część pt.: "Rodzeństwo bez rywalizacji". Może jeszcze nie mam problemów wychowawczych, ale ich nie uniknę. Poza tym można tam poznać też fajnych ludzi. Grupa ze szkoły dla rodziców była rewelacyjna.
Jeśli ktoś tu zagląda to pozdrawiam!
Poza spotkaniami dla rodziców chętnie zapiszę się na aerobik, ale to na wiosnę...jak już Wojtek się ode mnie odessie.
Postanowiłam napisać do kilku dzieciatych i nie pracujących obecnie zawodowo koleżanek i umówić się na spotkanie z dziećmi ;o)
Wiosną i latem jest łatwiej, bo się można spotkać na placu zabaw bez umawiania...zimą, kiedy więcej bawimy się koło domu (miejsca sporo), nie widujemy prawie nikogo.
Wracając do Wojtka i jego spania to też coś drgnęło...co prawda jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale zawsze coś.
Okazało się też, że dla niego jeden stały posiłek w ciągu dnia to mało. Daję mu obiadek w południe, a od dwóch dni kaszkę wieczorem...dzięki czemu karmię go tylko raz między 23 a 7 rano...(do tej pory jadł co 2 godziny w nocy).
Mąż postanowił zrobić sobie kilka dni urlopu, co prawda w tym czasie musi jeździć ze swoim Tatą do lekarzy, ale dla nas też będzie miał więcej czasu. Mam nawet obiecany długo wyczekiwany dzień dla siebie ;o)
Babcię moje dzieci mają jedną, młodą jeszcze i pracującą, a mimo to pomaga nam jak tylko ma czas.
Poza tym w każdą niemal sobotę Stasio wędruje do Babci na noc - cały tydzień czeka na sobotę ;o)
No i jeszcze z pola robótkowego - kilka rzeczy robię, bo umówiłam się na wymiankę.
Kupiłam sobie też włóczkę o taką teraz szukam fajnego wzoru na sweterek.
Tyle na dziś. Pewnie trochę chaotycznie napisałam tego posta, ale jednocześnie piszę i gotuję obiad ;o)
Dziękuję raz jeszcze za wsparcie
i nadal zapraszam na herbatkę jeśli będziecie w okolicy!
Mąż postanowił zrobić sobie kilka dni urlopu, co prawda w tym czasie musi jeździć ze swoim Tatą do lekarzy, ale dla nas też będzie miał więcej czasu. Mam nawet obiecany długo wyczekiwany dzień dla siebie ;o)
Babcię moje dzieci mają jedną, młodą jeszcze i pracującą, a mimo to pomaga nam jak tylko ma czas.
Poza tym w każdą niemal sobotę Stasio wędruje do Babci na noc - cały tydzień czeka na sobotę ;o)
No i jeszcze z pola robótkowego - kilka rzeczy robię, bo umówiłam się na wymiankę.
Kupiłam sobie też włóczkę o taką teraz szukam fajnego wzoru na sweterek.
Tyle na dziś. Pewnie trochę chaotycznie napisałam tego posta, ale jednocześnie piszę i gotuję obiad ;o)
Dziękuję raz jeszcze za wsparcie
i nadal zapraszam na herbatkę jeśli będziecie w okolicy!
mnie też uratowała kaszka. Myślę,że teraz już będzie łatwiej, dopóki nie zacznie raczkować, bo wtedy trzeba mieć oczy do okoła głowy. Powodzenia w walce o dzień dla siebie :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że byłaś na kursie "szkoły dla rodziców". Myśmy to brali na uczelni i gdybyś chciała, to chętnie pożyczę Ci książki - zawsze łatwiej jest sobie przypomnieć co nieco. :)
OdpowiedzUsuńTo ma być nieco optymizmu? Toż to bardzo optymistyczny post! Trzymam kciuki za realizację wszystkich zamierzeń. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze. Jutro kolejka powedruje do Stasia wiec kolo piatku wygladaj pana listonosza :-) dzisiaj nie dalam rady :-(((
OdpowiedzUsuńEumycha cieszę się,
OdpowiedzUsuńże wielki promień słoneczka wpadł do Twojego serducha.
Świetnie radzisz sobie w trudnych sytuacjach.
Popieram grupowe spotkania
i walcz dalej z M o wolny dzień w tygodniu.
On odpoczywa psychicznie w pracy
Tobie też się to należy.
Och gdybym mieszkała bliżej chętnie odwiedziła bym Cię.