O wszystkim... ;o)
Kiedyś pisałam, że robótkowo trochę się dzieje. Już się chwaliłam w na forum u Maranty zakończonymi pracami. Dziś umieszczam je na blogu.
Na początek sweterek w blado-różowym kolorze, wykonany częściowo na drutach, częściowo na szydełku.
Przyda się na wiosnę i lato, oczywiście teraz bardziej jako narzutka...
Bluzeczka dla Asi, podobno się podoba...ma nieco bufiaste rękawki ;o)
i broszka zdobiąca bluzeczkę....
A skoro ma być o wszystkim, to będzie.
Właśnie dobijam do połowy ciąży...tydzień 20...od kilku dni brzuszek zaczyna być widoczny.
Nie przeszkadza mi to...tym bardziej, że na wadze wciąż niewiele się zmieniło ;o)
Za to zmieniła się moja wrażliwość. Nie wszystko mogę czytać, oglądać, słuchać....przy Stasiu nie mogłam oglądać nawet wiadomości, bo od razu płakałam...
Teraz na szczęście nie jest tak źle, ale już książkę pt.: "Ręka Fatimy" Falcones'a musiałam sobie darować. Zbyt krwawa na początku...więc odłożyłam na później.
Za to przypadkiem wpadła mi w ręce książka Marii Nurowskiej "Nakarmić wilki".
Jakoś nigdy nie czytałam nic tej autorki. Pani w bibliotece też mówiła, że to raczej autorka dla mojej mamy...ale okazało się, że książkę przeczytałam niemal jednym tchem. Dlaczego? Pewnie przez Bieszczady, las, wilki...no i klimat. Od razu przypomniały mi się czasy studenckie - nie tak bardzo odległe, bo broniłam się 6 lat temu - czasy "Koła Przyrodników" i plany, marzenia o pracy badawczej...(ale to było zanim poznałam mojego męża...później zamiast nauki wybrałam rodzinę i nie żałuję).
Kiedyś byłam zauroczona filmem "Goryle we mgle" i postacią Dian Fossey i jej badaniami nad gorylami...teraz podobny klimat poczułam czytając tę książkę. Kilka razy zdarzyło mi się przy niej nawet zapłakać. Książka godna polecenia każdemu, nie tylko biologowi...zakończenie definitywne i zaskakujące - przynajmniej dla mnie...
Zresztą już na samej okładce można przeczytać:
"Książka wciągające, czyta się ją jednym tchem. autorka przeszła samą siebie i albo była na dopalaczach, albo faktycznie miała silną inspirację od bohaterów. Wspaniała główna bohaterka, pełna uczuć, jak żywa."
"Nurowska powraciła do nurtu literatury, której obecnie brak na rynku, i to powróciła w pięknym stylu"
P.S.Nadal można się zapisywać po moją różaną niespodziankę. ;o)
Sweterek wspaniały, tunika cudna może skuszę się na coś podobnego a broszka jest śliczna chętnie bym coś takiego przypięła do sweterka...;-)
OdpowiedzUsuńPiękne pracki. Zdrowia życzę i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wzięło Cię na fioletowo :) W ciąży z córcią miałam fazę na różowy, z synem - na sweterki ze złota nitką ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne są te Twoje dziergadełka!
Książkę dopisuję do swojej listy.
Biolog na wychowawczym pozdrawia :)
Widzę, że ni etylko u mnie fioletowa faza.
OdpowiedzUsuńPiękne robótki!
Ja w czasie ciąży dziergałam sweterki, takie maniunie, jeszcze gdzieś je mam, bo trudno było się z nimi rozstać. Będą dla następnego pokolenia ;)
Dbaj o siebie, wszystkiego najlepszego życzę
Ale ten Maluszek ma zdolną Mamusię:)
OdpowiedzUsuńpiękne są te różowości :)) pozdrawiam cieplutko Viola
OdpowiedzUsuńŚliczna tunika i piękna bluzeczka.Do tego jeszcze broszka.Co ja bym dała za takie cuda...
OdpowiedzUsuńnarzutka i bluzeczka świetne - moje kolorki. tej książki Nurowskiej jeszcze nie czytałam. zdrowka...
OdpowiedzUsuń