Idę do szkoły!

1/29/2016 eumycha 10 Komentarzy

Przede wszystkim dziękuję Wam za wsparcie i dopingowanie w walce o realizację marzeń.
Nie wytrzymałabym do września, wiedząc że mogę zacząć w lutym.
Zapisałam się więc do szkoły projektowania i szycia.
Dziękuję tym, którzy myśleli, że idę tam uczyć, to znaczy że to co do tej pory zdołałam się nauczyć wychodzi mi dobrze.
Miło to wiedzieć. Jednak chciałabym też o sobie mówić, że jestem krawcową, a nie samoukiem.
Chociaż, jak mądrze niektórzy mówią jest się samoukiem, albo nieukiem.
Cieszy mnie to, że po 7 latach poświęconych w 100% rodzinie, będę miała trochę czasu dla siebie.
Nie znaczy to, że przez te lata nic dla siebie nie robiłam
Owszem jeździłam na kursy, warsztaty, niektóre sama prowadziłam.
Pokazywałam swoje prace na wystawach, współpracowałam ze sklepami, które sprzedawały moje prace.
Wszystko to jednak do tej pory było możliwe tylko wtedy, kiedy inne domowe sprawy były pozałatwiane, poukładane wcześniej przeze mnie. 
Teraz domowe sprawy będą musiały się podporządkować moim zajęciom w szkole.
Powiem Wam, że po tym, jak pełna entuzjazmu zapisałam się na semestr letni, zaczęłam mieć obawy, czy aby na pewno sobie poradzą beze mnie.
Skoro takie obawy się pojawiają, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to słuszna decyzja.
Trzeba pozwolić mężowi i dzieciom (tym starszym), na to aby sami więcej zajęli się domem. Co prawda moja mama zgodziła się nam pomóc w tym czasie ( bo przecież Kazik jest jeszcze mały), ale i tak będą mieli więcej pracy.
Każdy ma swoje obowiązki, jakiś wycinek tego co jest do zrobienia. 
Dzieci najczęściej narzekają, że muszą coś zrobić.
Niech zobaczą, ile do tej pory robiła mama.
To prawda, że w domu nie będzie mnie tylko co drugi weekend, ale trzeba jeszcze doliczyć czas, który muszę poświęcić na naukę, na prace domowe i pracę dyplomową.
Jednym słowem - idą zmiany!

Jestem pełna entuzjazmu i planów. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Dziękuję raz jeszcze za wsparcie.
Mam nadzieję, że wkrótce na tym blogu pokażę Wam nowe prace wykonane podczas zajęć. 
Dzisiaj na dobry początek i z racji tego, że za oknem świeci słońce, pokażę Wam mój komin/szalik, który zrobiłam już parę lat temu, ale do tej pory nie doczekał się zdjęcia.
Jest uszyty z kawałka mięciutkiej i miłej wełny z merynosów (sądzę tak po jej miękkości). Dostałam taki kawałek od znajomej ze słowami, że z pewnością zrobię z tego coś fajnego.
No i powstał, taki ocieplacz  wiązany na kwiatek filcowany na mokro (wełna z merynosów).
Prosty w szyciu, inspirowałam się filcowanymi na mokro kryzami, więc zwyczajnie nieco go "poszczypałam", chwyciłam nitką tu i tam i taki uzyskałam efekt.
Cieplutki, milutki, pełen optymizmu.
 
 



Miłego dnia!
 
 

10 komentarzy:

  1. Gratuję wspaniałej decyzji :-) Cieszę się razem z Tobą :-)
    Szalik cudny!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. BRAWOOOO za determinację !!!! Swoją drogą wspólna praca z mężem i dziećmi. Twój mąż jest wielki !!! Życzę wytrwałości CAŁEJ RODZINCE !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kołnierz przepiękny bardzo! :)
    Małgosia, bardzo się cieszę na cudowne wieści! W końcu coś dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aguś,już nie mogę się doczekać pierwszych zajęć w szkole ;o)

      Usuń
  4. Życzę powodzenia w nauce :) Ja sama wróciłam we wrześniu do szkoły po 4 latach i było warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Mam nadzieję, że się nie zawiodę ;o)

      Usuń
  5. Będzie dobrze! Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń

OBSERWUJĄ