Już u siebie...

7/21/2014 eumycha 7 Komentarzy

Tydzień temu wróciliśmy z wakacji. Podobnie jak w ubiegłym roku były to dwutygodniowe rekolekcje formacyjne Domowego Kościoła. I tak jak poprzednio był to dla nas bardzo wyczekiwany i potrzebny czas. Na dwa tygodnie życie zwalnia swój bieg. Codzienne troski stają się mniej ważne. 
Jest za to czas na modlitwę i rozważanie Pisma Świętego. Poza tym spotkanie innych rodzin, dla których ważne są te same wartości jest bardzo budującym przeżyciem.
W tym roku było nam łatwiej, bo nasze dzieci chętniej chodziły bawić się z innymi, wszystko dzięki wujkowi Grzesiowi i cioci Beatce, którzy mieli mnóstwo energii, pomysłów i ogromne serca do dzieci.
Zdawało się czasem, że nasi chłopcy nie będą chcieli do domu wracać bez wujka Grzesia ;o)
Dzięki temu, że dzieci nie trzymały się nas kurczowo mogliśmy spokojnie przeżywać rekolekcje.
Okazało się nawet, że ból kości który mi dokuczał od dłuższego czasu - ustąpił po modlitwie wstawienniczej. 

Od tygodnia jesteśmy w domu, już u siebie. Dzięki temu, że wkroczyliśmy w nowe mieszkanie/życie po rekolekcjach łatwiej jest poukładać rytm dnia we właściwy sposób, żeby czasu wystarczyło na wszystko, co ważne.
Zresztą od tych mniej ważnych rzeczy zdążyliśmy się przez dwa tygodnie odzwyczaić. 
 *******
Pracy w mieszkaniu dużo. Jeszcze na każdym kroku trafiamy na braki i niespodzianki.
Pierwszego dnia odkryliśmy, że nie przywieźliśmy pudła ze sztućcami (gdzie jest?) ;o)
Dobrze, że mama mieszka blisko i pożyczyła nam widelce i nóż, łyżeczki jakieś były ;o)
Następnego dnia odkryłam, że przecież nie mam ani kawałka lustra...jak tu się uczesać i wyjść z domu...jakoś sobie poradziłam, a że nikt na mój widok nie uciekał, to może nie było tak źle. 
Lustro i sztućce kupiłam tego samego dnia.

Wczoraj zastrajkowała nasza zmywarka, chyba postanowiła sobie zrobić wolne. 
Mimo wielu prób nie zechciała się nawet włączyć, nic - żadnej reakcji, światełka czegokolwiek...
Zadzwoniłam więc dzisiaj do serwisu, ale kiedy chciałam podać  panu jej model, nagle się włączyła.
Podziękowałam więc za szybką pomoc w naprawie - żeby każdy serwis  tak ekspresowo działał ;o)
 Choćby ten od windy...bo coraz ciężej wnosić zakupy na czwarte piętro...

********

Pracami nie będę się dziś chwalić, przydałoby się coś większego zrobić, więc kiedy mogę, to siedzę sobie w fotelu i dziergam sweterek. Zresztą jak widać na zdjęciu schody jeszcze nie skończone...jak i wiele innych rzeczy.
Na zdjęciu fotel, który dzięki znajomemu tapicerowi zyskał nowe obicie i nie tylko. A kiedyś wyglądał tak KLIK

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i dziękuję za miłe komentarze.


7 komentarzy:

  1. Co tam braki. Ważne, że u siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gratuluję zamieszkania i cieszę się, że rekolekcje mogliście tak pięknie przeżyć. Miałam przyjemność być kilka razy na Tygodniu Ewangelizacyjnym i było super- pozdrawiam wakacyjnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, rekolekcje zawsze dodają sił. A wrócić do nowego mieszkania...to naprawdę wielka przyjemność. Pozdrawiam ;o)

      Usuń
  3. Cieszę się, że naładowaliście bateryjki i z nową energią wkraczacie w nowe progi! :)
    Pochwal się kiedyś urządzonym mieszkankiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś, co się będę chwalić zdjęciami, najlepiej jak wpadniesz na kawkę i zobaczysz w całości ;o)

      Usuń

OBSERWUJĄ