Jakoś leci...
Bywa ciężko. Pogoda nam nie sprzyja, bo albo upały i wyjść się nie da z maluchami do popołudnia, albo burze, albo deszcze i wiatr...
Dziś się udało wyjść na spacer z parasolem. Wojtuś w chuście, a Stasio w kurteczce z kapturem zbierał ślimaki i wyrzucał je na trawę.
Poza tym bywa ciężko, bo Staś wymaga uwagi, a Wojtuś...cóż on cały czas je...i rośnie.
Robótkowo walczę...jakoś tak jest, że udaje mi się znaleźć czas na szydełko przy karmieniu Wojtusia. Może nie jest to specjalnie wygodne, ale za to Staś nie protestuje.
Znowu dziś krótko, bo czasu niewiele.
Za to będą zdjęcia. Na początek Wojtuś i Stasio:
A na deser kilka niedokończonych robótek - jak widać jest potrzeba, żeby walczyć o wolny czas na robótki
tunika - prezent dla pewnej 8-latki
sweterek Wojtusia
I "coś" - jeszcze nie wiem co z tego będzie...może kamizelka, a może sweterek...
Wszystkim dziękuję za odwiedziny i miłe słowa ;o)
11 komentarze: