O „nicnierobieniu” i robótkach w wolnych chwilach

12/14/2009 eumycha 0 Komentarzy

Pracujesz, czy siedzisz w domu?
To chyba najbardziej drażniące mnie pytanie z tych, które często słyszę.
No więc nie pracuję. Jestem na urlopie wychowawczym i nie robię absolutnie nic.
No może poza wychowywaniem synka, gotowaniem, sprzątaniem, praniem i innymi nic nie znaczącymi rzeczami.
„Nicnierobienie” przeplatam sobie robótkami ręcznymi, przecież nie da się być cały czas w bezczynności.

Można powiedzieć, że robótki ręczne to tradycja rodzinna.
Babcia robi przepiękne serwetki, obrusy a nawet firanki na szydełku.
Mama czaruje swetry na drutach, więc nauczyła mnie tego już w dzieciństwie.
Pierwszą kamizelkę zrobiłam sobie w czwartej klasie podstawówki podczas ferii zimowych.
Później robiłam różne sweterki, niestety nie mam zdjęć…jakoś wtedy nie było aparatów cyfrowych. Na studiach zrobiłam sobie sweter na wykładach z ochrony przyrody ;o) mam go do tej pory. Do niego zrobiłam sobie pierwsze szydełkowe korale.
Ale do szydełka nie miałam serca, więc zapomniałam jak się robi słupki i półsłupki.

Na szczęście kilka miesięcy temu uparłam się, że sobie przypomnę i tak powstały pierwsze kwiatuszki, a z nich pierwsze korale. To był prezent imieninowy dla mamy. Trafiłam! Spodobały się! I tak zaczęła się moja przygoda z szydełkową biżuterią. Lubię nosić oryginalne ozdoby ;o)

Brak komentarzy

OBSERWUJĄ