"Bardzo stara szafka na klucze"

9/28/2011 eumycha 8 Komentarzy

Dziś krótko. Pochwalę się tylko moją szafeczką na klucze...to początek przemiany salonu na "herbacano-różany"...ciąg dalszy nastąpi...


8 komentarze:

Schowek z obrusa i takie tam...

9/22/2011 eumycha 6 Komentarzy

Dziś mam trochę luźniejszy dzień. Staś pojechał z Dziadkiem na wycieczkę, mąż w pracy, Wojtek właśnie zasnął, mieszkanie wysprzątane, obiad gotowy....więc sobie usiadłam przy komputerze.
Pochwalę się dzisiaj tym, co zrobiłam z niewielkiego fioletowego obrusika. Od dawna chodził mi po głowie jakiś sprytny sposób na schowanie kosmetyków w łazience. Wszelkie szafki odpadają, bo ciasno. Dlatego postanowiłam uszyć schowek, a że akurat wpadł mi w ręce obrus, którego nie używam, to go pocięłam i ręcznie (bo nadal nie mam maszyny) uszyłam coś takiego:

Jestem z niego zadowolona. A jak Wam się podoba?
Mąż chce mi kupić maszynę do szycia...hm... tak sobie myślę, że to nie głupi pomysł...

Oprócz schowka zrobiłam sobie szydełkowe wstawki do tuniki. Zdjęcia tylko kiepskie, bo ostatnio dość ponuro. Co prawda słonko czasem wychodzi zza chmur i jest ciepło...ale u mnie w mieszkaniu jest ciemno.

No i na dziś to będzie wszystko. Lista zaplanowanych robótek jest baaaardzo długa, zwłaszcza że w najbliższym czasie sporo prezentowo- imieninowych okazji.


6 komentarze:

Rozmowy z trzylatkiem...

9/14/2011 eumycha 6 Komentarzy


Ostatnio dochodzę do wniosku, że mój starszy syn – Staś (lat prawie 3) nadaje się na rzecznika prasowego rządu, albo PKP. Rozmawiając z nim ma się ważenie, że dowiedziało się wszystkiego co było przedmiotem zainteresowania. Po chwili jednak pojawiają się wątpliwości, ale jest już za późno na wyjaśnianie, bo Staś już zajmuje się czymś bardzo ważnym. Najczęściej budowaniem torów kolejowych, naprawianiem pociągów, albo „szlabaniczków” (może  kiedyś to on zrobi porządek z koleją – kto wie?).
Ale wracam do tematu ciekawych i wyczerpujących rozmówi ze Stasiem. Dzisiaj po powrocie do domu pytam:
-Jak było w przedszkolu?
-Fajnie
-Była pani Kasia?- Staś lubi panią Kasię.
-Inna pani była.
-A jak miała na imię?
-Inna. –ciekawe imię…- A kiedy będzie pani Kasia?
-Stasiu, nie wiem, ale to ty byłeś w przedszkolu i mogłeś zapytać.
-Pytałeś –moje dziecko mówiąc o sobie używa czasowników w drugiej osobie
-No i?
-Była jutro.
-To znaczy była wczoraj, czy będzie jutro? – zadaję złożone pytanie w naiwności, że moje dziecko odpowie…i odpowiada, krótko i treściwie.
-Tak.
Odpowiedź na moje pytanie poznam jutro zawożąc małego do przedszkola. ;o)
Miło jest rozmawiać z trzylatkiem ;o)

Poza rozmowami z synkiem u mnie niewiele, tyle że przerobiłam sobie kolejną tunikę.
Pokażę zdjęcia, jak tylko będę miała lepszy transfer…więc cierpliwości.

6 komentarze:

5 lat minęło....

9/09/2011 eumycha 13 Komentarzy

Dzisiaj mija 5 rocznica naszego ślubu.
Świętowanie planujemy jak dzieci pójdą spać, o ile sami nie padniemy ;o)
Robię skromną kolację (faszerowane patisony z sosem pomidorowym, tiramisu i owoce)
W tym roku rocznica mocno naznaczona zmęczeniem. Staś i Wojtuś mają katar, poza tym przygotowujemy się do niedzielnej uroczystości - Chrztu Wojtusia.



Dla Was kilka zdjęć sprzed 5 lat ;o)
Zdjęcia robione przez mojego kuzyna Krzycha w ogrodzie naszej babci ;o)

Pozdrawiam ;o)

13 komentarze:

Zaczęło się...

9/07/2011 eumycha 8 Komentarzy

Ponieważ Staś nie ma kuzynów, ani dzieci w sąsiedztwie, z którymi mógłby się bawić, zapisaliśmy go do "przedszkola". Przedszkole jest raczej "punktem opieki dziennej" lub czymś podobnym. Dzieci przychodzą tam do południa. Staś pięknie sobie poradził z pierwszym dniem, ani się nawet nie obejrzał i poszedł do dzieci. Mogliśmy stać i mu machać, a jego to nie interesowało. Jak po niego wróciłam to był uśmiechnięty i zajęty zabawą. Aż mi się głupio zrobiło, że przepłakałam niedzielny wieczór, że dziecku krzywdę robię, że jest jeszcze malutki, że za dużo stresów, bo dopiero co przenieśliśmy go do nowego pokoju...itd.
Dziecię moje pochodziło dwa dni do przedszkola i teraz leczymy katar gigant! Oby się młody nie zaraził, bo mieliśmy w planach szczepienie w przyszłym tygodniu. Izolowanie chłopaków idzie kiepsko, bo Staś przybiega się przytulać do mnie wtedy, kiedy karmię Wojtusia ;o/ liczę na to, że karmiony naturalnym pokarmem jest odporniejszy.

Na robótkowym polu zastój. Robię szal dla mamy, właściwie to dopiero zaczynam kolejny raz, po tym jak Staś zdjął mi robótkę z drutów. Teraz wzięłam się za szydełko....może się uda (do 15 października jeszcze czas). Czasu na robótki teraz mniej, bo jeszcze sprzątam po malowaniu pokoju Stasiowego i przygotowuję mieszkanie na przyjęcie gości w najbliższą niedzielę, bo mamy Chrzest Wojtusia.

Dziś dość ciężki dzień. Chłopaki od rana marudzą solo albo w duecie. 

Teraz szczęśliwie obaj zasnęli...chwilo trwaj!



Zmęczona jestem ostatnio bardzo. Ciężko mi wszystko ogarnąć i dołek jakiś mnie dopadł. Poszłam więc do fryzjera, ścięłam włosy na krótko (bardzo krótko), bo nowa fryzura ponoć nastrój poprawić może...i tak było przez parę minut...bo wracając od fryzjera rąbnęłam autem w murek przy bramie wjazdowej. Brama cała, ale auto ma kolejne wgniecenie. Szczęśliwie mąż przyznał się, że on swoje pierwsze zarysowanie, a nawet stłuczkę zaliczył dwa miesiące po otrzymaniu prawa jazdy, więc żebym się nie martwiła. A co z moim nastrojem? Cóż, robi się coraz bardziej jesienny...ale przecież od urodzenia Wojtusia czekam z utęsknieniem jesieni i zimy...


8 komentarze:

OBSERWUJĄ